Obóz ,,Keja" 10-22 lipiec 2017r.
W wakacyjny czwartek, 29 czerwca, część z nas udała się na tajemniczą
zbiórkę do Siedlec, by zapoznać się z druhnami z 5 próbnej Siedleckiej Drużyny
Harcerek „Źródło” z którą na czas obozu stałyśmy się jedną drużyną. Spędziłyśmy
tam wspólnie miły czas pływając na basenie, a tuż po nim miałyśmy krótką grę w
zastępach w jakich miałyśmy być już na obozie, dzięki której miałyśmy się
lepiej poznać między sobą. Niestety tego dnia pogoda nam nie sprzyjała i gra
musiała zostać przerwana, lecz zaraz po niej wspólnie ruszyłyśmy na
pizzę. Tam też przy świeczowisku poznałyśmy temat obozu.
11 dni później rankiem pożegnałyśmy naszych rodziców i ruszyłyśmy ku naszej
przygodzie! Mimo długiej i męczącej podróży w końcu po 5 godzinach dotarłyśmy
do celu. Tegoroczny obóz spędziłyśmy w Augustowie na Półwyspie Generalskim nad
jeziorem Sajno wraz z drużynami z Siedlec, Białej Podlaskiej, Międzyrzeca
Podlaskiego i Brzozowicy. A tematem naszego obozu była Keja, czyli nabrzeże
portowe wyposażone w urządzenia cumownicze.
Naszą pionierkę zakończyłyśmy czwartego dnia, i tym samym mogłyśmy
oficjalnie zacząć wszelkie zajęcia, gry itp. Dzień zaczynaliśmy od Mszy
Świętej, po której szliśmy na śniadanie. W ciągu dnia miałyśmy różne zajęcia na
których między innymi mogłyśmy nauczyć się robienia węzłów, wyznaczać azymut,
samemu robić instrumenty a także dowiedzieć się jak zdrowo się odżywiać. Pod
koniec dnia zazwyczaj miałyśmy ognisko podsumowujące miniony dzień.
Kiedy pewnego razu poszłyśmy na chatki byłyśmy zmuszone wrócić wcześniej
ponieważ czekała na nas niespodzianka. Były to zuchy, które niedaleko miały
kolonie. Razem z nimi i innymi podobozami zgromadziliśmy się na wspólnym
ognisku, na którym każdy podobóz opowiadał o swojej obrzędowości.
We wtorek wyruszyliśmy na pielgrzymkę do Studziennicznej- pobliskiego
Sanktuarium Matki Bożej Studzienniczańskiej. Po Mszy Świętej udaliśmy się na
szybką kiełbaskę z ogniska i wsiedliśmy na prom do Augustowa, a stamtąd
wróciliśmy już piechotką do miejsca naszego obozu. Kolejną z niespodzianek
było pływanie po jeziorze Sajno kajakami. Świetnie się przy tym bawiłyśmy, zrelaksowałyśmy
i kompletnie staciłyśmy poczucie czasu. Zanim się obejrzałyśmy spędziłyśmy
kilka godzin na wodzie i już musiałyśmy wracać do podobozu.
Dla wielu z nas był to pierwszy obóz, pierwsza pionierka, pierwsze noce na
pryczach , a także pierwsze umba-umba. Był to też czas nowych znajomości i
przyjaźni, a może też wielki przełom w tak wczesnym wstawaniu w wakacje, lecz
mimo trudności, po tych dwunastu dniach każda z nas wyniosła coś z tego obozu.
Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz spotkamy się w takim samym gronie :)
W naszej GALERII czeka
już masa zdjęć z naszego obozu!
Komentarze
Prześlij komentarz